niedziela, 11 maja 2008

Nadzieja na rzeczową debatę o Euro?

Choć decyzja polityczna praktycznie zapadła i niewielu wierzy w to, że Polsce uda się zachować własną walutę, to jednak coraz częściej pojawiają się poważne głosy podważające sens przystąpienia Polski do strefy wspólnej waluty Euro. Co istotne, argumenty przeciwko przyjęciu Euro coraz częściej podnoszą ekonomiści.

Jednym z głównych argumentów jest przewidywany wzrost cen - co często, bezdyskusyjnie kwestionują zwolennicy wprowadzenia Euro.


„Nie było chyba takiego kraju, gdzie po przyjęciu euro ceny nie poszły w górę, a realne pensje nie obniżyły się. W takich wypadkach zawsze ceny były zaokrąglane do góry, natomiast wynagrodzenia zaokrąglano w dół. Najbardziej wymowny jest przykład Austrii, gdzie ceny od czasu przyjęcia wspólnej waluty (2004 r.) poszybowały o minimum kilkadziesiąt procent. Na austriackim portalu OE24.at zostały podane dane na temat wzrostu cen od momentu przyjęcia euro. Wystarczy przyjrzeć się zaledwie kilku produktom: mleko podrożało o 29 proc., wino o 20 proc., prąd aż o 104 proc., bilety do muzeów średnio o 42 proc., pomarańcze o 45 proc., taryfa taxi o 18 proc.” – pisze Artur Skoneczko, w tekście „Co stracimy na wprowadzeniu euro?” (Gazeta Finansowa”, całość: http://tiny.pl/njsv )


Z argumentem tym polemizuje Eliza Snowacka w tekście Niedoceniana wspólna waluta” jednak przyznaje, że „co trzeci Niemiec marzy o tym, by powrócić do starej waluty i zrezygnować z euro. Wielu z nich w euro widzi „teuro” (niem. gra słów, „teuer” – drogi), pomimo tego, że nie ma ono nic wspólnego z rosnącą inflacją.” (Gazeta Finansowa”, całość: http://tiny.pl/njsb).


Co ciekawe, odczucia takie mają Niemcy – mieszkańcy kraju, który jest najważniejszym z punktu widzenia polityki Europejskiego Banku Centralnego, który wraz z Francją i Włochami decyduje w największym stopniu o sytuacji gospodarczej w strefie wspólnej waluty.


Nie miejmy złudzeń, EBC w swojej polityce będzie kierował się dobrem całej Unii Europejskiej, a w szczególności dobrem krajów takich jak Francja, Włochy czy przede wszystkim Niemcy. Te kraje bowiem mają największy udział w PKB strefy euro i ich dobrobyt z punktu widzenia EBC jest najważniejszy. Polska ze swoim ok. 3-proc. wkładem w PKB Unii Europejskiej będzie dla Europejskiego Banku Centralnego krajem drugiej kategorii.” – potwierdza argumenty zwolenników narodowej waluty Artur Skoneczko na łamach Gazety Finansowej.


Poza przytoczonym argumentem o wzroście cen pojawiają się również pytania o przyczyny dla których takie kraje jak Wielka Brytania, Szwecja i Dania nie chcą zrezygnować ze swojej waluty i przyjęcia Euro, a także poważne wątpliwości co do skutków rezygnacji z własnej waluty w kontekście możliwości prowadzenia polityki gospodarczej uwzględniającej potrzeby kraju i sytuację gospodarczą społeczeństwa.


Wątpliwości jest więcej. Sporo też jest zalet posiadania własnej, narodowej waluty, o czym najlepiej wiedzą Ci, którzy odrzucili propozycje przyjęcia Euro i Ci, którzy teraz wstąpienia do strefy wspólnej waluty żałują. Polska ma jeszcze szansę, żeby zastanowić się nad tą ważna decyzją. Tylko, czy dla politycznych racji i tzw. „wspólnego interesu europejskiego” sprawa Euro nie zostanie przeforsowana po cichu, bez jakiejkolwiek dyskusji i wbrew interesowi naszego społeczeństwa? Tego można się obawiać – szczególnie patrząc na to, w jaki sposób przepchnięto, bez dyskusji i żadnej analizy tzw. Traktat Reformujący, którego praktycznie nikt – na czele z najwyższymi przedstawicielami władz, nawet nie przeczytał (sic!). Niemniej jednak, coraz częściej pojawiające się głosy w dyskusji na temat Euro, przynajmniej w tej kwestii pozostawiają pewną nadzieję.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Polecam zrobić korektę:
(„Gazeta Finansowa”, całość: http://tiny.pl/njsv )
http://www.gazetafinansowa.pl/?d=kraj&id=1750
Co stracimy na wprowadzeniu euro?
Artur Skoneczko, 2008-05-09 ///
(„Gazeta Finansowa”, całość: http://tiny.pl/njsb )
http://www.gazetafinansowa.pl/?d=kraj&id=1751
Niedoceniana wspólna waluta
Eliza Snowacka, 2008-05-09

Anonimowy pisze...

No, niestety, ale obawa, że wepchną nas do strefy euro bez jakiejkolwiek dyskusji istnieje. A wtedy już będzie za późno na jakiekolwiek argumenty. km