środa, 21 maja 2008

Przywrócić pamięć

Za kilka dni minie sześćdziesiąt lat od tragicznej śmierci Witolda Pileckiego, jednego z najwybitniejszych działaczy Ruchu Oporu II Wojny Światowej. Rotmistrz Wojska Polskiego i organizator ruchu oporu w KL Auschwitz został stracony przez komunistów 25 maja 1948 roku. Został skazany na śmierć i zapomnienie.

W dniu dziesiejszym, Instytut Pamięci Narodowej uruchomił stronę internetową poświęconą Witoldowi Pileckiemu. Prezentuje nie tylko biogram, ale także fotografie, dokumenty i materiały multimedialne materiałów dotyczące jego osoby, a także fragmenty spektaklu teatru telewizji "Śmierć Rotmistrza Pileckiego". Polecam gorąco, by odwiedzić stronę: http://www.pilecki.ipn.gov.pl/

Również Senat RP, uchwałą z dn. 7 maja 2008 roku uczcił pamięć Witolda Pileckiego. Czytamy w niej m.in.:

Senat Rzeczypospolitej Polskiej w 60. rocznicę śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego pragnie go uhonorować, uznając za godny naśladowania wzór Polaka, bez reszty oddanego sprawom Ojczyzny.

Jego heroiczny czyn, jakim było dobrowolne i celowe poddanie się uwięzieniu w KL Auschwitz, a także powojenny, okupiony śmiercią powrót do Ojczyzny stawiają Witolda Pileckiego wśród najodważniejszych ludzi na świecie i powinny stać się dla Europy i świata wzorem bohaterstwa oraz symbolem oporu przeciw systemom totalitarnym. Pilecki został bowiem, jak wielu Polaków, poddany straszliwej próbie niszczącej machiny systemu hitlerowskiego, a po wojnie stalinowskiego. Z obydwu tych prób wyszedł zwycięsko, choć za swoją postawę zapłacił życiem. (…)


Całe życie Witolda Pileckiego jest wzorem, jak żyć i jak – jeśli trzeba – umierać za Ojczyznę. Pamięć o nim powinna być jednym z elementów budujących zbiorową tożsamość Polaków.


Senat Rzeczypospolitej Polskiej pragnie, aby 60. rocznica śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego przywracała należne mu miejsce w pamięci zbiorowej.

czwartek, 15 maja 2008

Polacy i Żydzi – świadectwa, prawda, pamięć o przeszłości

Śmierć Ireny Sendlerowej, która w czasie II Wojny Światowej uratowała około dwa i pół tysiąca żydowskich dzieci zbiegła się w miniony poniedziałek z informacją o nowym pomyśle Daniela Olbrychskiego na film o „Polakach mordujących Żydów”. Z jednej strony –przemilczany przez dziesiątki lat przykład bohaterstwa Polki, która z narażeniem własnego życia uratowała znacznie więcej ludzkich istnień niż osławiony niemiecki przemysłowiec Oskar Schindler, z drugiej – niesamowicie nagłośniona, zmilotologizowana, antypolska opowieść. Dwa przeciwstawne obrazy w walce o świadomość i prawdę historyczną.

Dlaczego przez lata, praktycznie do samej śmierci Irena Sendlerowa pozostała osobą nieznaną? - Przemilczana całkowicie przez władze PRL-u, nieznana przez znaczną część Polaków, niechętnie widziana też przez niektóre, liczące się środowiska żydowskie.

Dziś dopiero, przy okazji śmierci, mówi się więcej o Irenie Sendlerowej i tym czego dokonała. Czy nie są to jednak tylko ulotne słowa? Czy nie zostanie znowu zapomniana? Może jej dokonania i życiorys zainspiruje kogoś do nakręcenia głośnego filmu, do napisania dobrej książki?- Może kiedyś, ale chyba nieprędko, skoro nasi artyści zamiast ekranizowania postaw pozytywnych wolą ślepo czerpać ze skandalizujących, zmitologizowanych i antypolskich powiastek. Taką drogę wybrał ostatnio Daniel Olbrychski, który dla przypomnienia swojej osoby zapowiedział nakręcenie filmu o zbrodni w Jedwabnem. Sukces filmu gwarantowany – niezależnie od jego poziomu. Będzie nagłośnienie, będą protesty… Szkoda, że zabraknie tam znów prawdy i przyszłościowego myślenia. O wizerunku Polski i o polsko-żydowskich relacjach…

Na temat postrzegania Polaków przez Żydów w kontekście tragedii II Wojny Światowej, na temat Ireny Sendlerowej polecam dobry wywiad z dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, w którym Piotr Zychowicz rozmawia z Israelem Gutmanem - żydowskim historykiem z instytutu Yad Vashem. („Polacy mogą być dumni z Sendlerowej”, całość na: http://tiny.pl/n48c).

- Ja też na początku brałem te negatywne stereotypy dotyczące Polaków za pewnik. Kolaboranci, szmalcownicy, sąsiedzi, którzy nie przyszli z pomocą. Tak pisały o tym niegdyś wszystkie pisma, tak pisano w książkach. Ale gdy w Yad Vashem wydawaliśmy encyklopedię Sprawiedliwych – byłem jej redaktorem – musiałem przekopać się przez tony relacji ocalonych Żydów. Niełatwo zmieniam zdanie, ale te świadectwa zmieniły je diametralnie. – mówi Israel Gutman.

Świadectwa… Świadectwa zmieniają myślenie o przeszłości. Odkrywają prawdę i zbliżają do siebie narody. Uczą spokojnego myślenia o tym co było... Jakie świadectwo chce przedstawić Daniel Olbrychski? Na jakiej podstawie? Kogo i do czego chce przekonać? Jaki efekt, poza zyskiem i nagłośnieniem własnej osoby chce osiągnąć?

Śmierć p. Sendlerowej zbiegła się również z 65 rocznicą samobójczej śmierci Szmula Zygelbojma, ps. Artur, działacza Bundu, uczestnika Rady Narodowej Rzeczpospolitej Polskiej na emigracji, który popełnił w Londynie samobójstwo, protestując przeciwko obojętności świata wobec dokonującego się Holocaustu. Więcej na ten temat: http://tiny.pl/n48d

niedziela, 11 maja 2008

Nadzieja na rzeczową debatę o Euro?

Choć decyzja polityczna praktycznie zapadła i niewielu wierzy w to, że Polsce uda się zachować własną walutę, to jednak coraz częściej pojawiają się poważne głosy podważające sens przystąpienia Polski do strefy wspólnej waluty Euro. Co istotne, argumenty przeciwko przyjęciu Euro coraz częściej podnoszą ekonomiści.

Jednym z głównych argumentów jest przewidywany wzrost cen - co często, bezdyskusyjnie kwestionują zwolennicy wprowadzenia Euro.


„Nie było chyba takiego kraju, gdzie po przyjęciu euro ceny nie poszły w górę, a realne pensje nie obniżyły się. W takich wypadkach zawsze ceny były zaokrąglane do góry, natomiast wynagrodzenia zaokrąglano w dół. Najbardziej wymowny jest przykład Austrii, gdzie ceny od czasu przyjęcia wspólnej waluty (2004 r.) poszybowały o minimum kilkadziesiąt procent. Na austriackim portalu OE24.at zostały podane dane na temat wzrostu cen od momentu przyjęcia euro. Wystarczy przyjrzeć się zaledwie kilku produktom: mleko podrożało o 29 proc., wino o 20 proc., prąd aż o 104 proc., bilety do muzeów średnio o 42 proc., pomarańcze o 45 proc., taryfa taxi o 18 proc.” – pisze Artur Skoneczko, w tekście „Co stracimy na wprowadzeniu euro?” (Gazeta Finansowa”, całość: http://tiny.pl/njsv )


Z argumentem tym polemizuje Eliza Snowacka w tekście Niedoceniana wspólna waluta” jednak przyznaje, że „co trzeci Niemiec marzy o tym, by powrócić do starej waluty i zrezygnować z euro. Wielu z nich w euro widzi „teuro” (niem. gra słów, „teuer” – drogi), pomimo tego, że nie ma ono nic wspólnego z rosnącą inflacją.” (Gazeta Finansowa”, całość: http://tiny.pl/njsb).


Co ciekawe, odczucia takie mają Niemcy – mieszkańcy kraju, który jest najważniejszym z punktu widzenia polityki Europejskiego Banku Centralnego, który wraz z Francją i Włochami decyduje w największym stopniu o sytuacji gospodarczej w strefie wspólnej waluty.


Nie miejmy złudzeń, EBC w swojej polityce będzie kierował się dobrem całej Unii Europejskiej, a w szczególności dobrem krajów takich jak Francja, Włochy czy przede wszystkim Niemcy. Te kraje bowiem mają największy udział w PKB strefy euro i ich dobrobyt z punktu widzenia EBC jest najważniejszy. Polska ze swoim ok. 3-proc. wkładem w PKB Unii Europejskiej będzie dla Europejskiego Banku Centralnego krajem drugiej kategorii.” – potwierdza argumenty zwolenników narodowej waluty Artur Skoneczko na łamach Gazety Finansowej.


Poza przytoczonym argumentem o wzroście cen pojawiają się również pytania o przyczyny dla których takie kraje jak Wielka Brytania, Szwecja i Dania nie chcą zrezygnować ze swojej waluty i przyjęcia Euro, a także poważne wątpliwości co do skutków rezygnacji z własnej waluty w kontekście możliwości prowadzenia polityki gospodarczej uwzględniającej potrzeby kraju i sytuację gospodarczą społeczeństwa.


Wątpliwości jest więcej. Sporo też jest zalet posiadania własnej, narodowej waluty, o czym najlepiej wiedzą Ci, którzy odrzucili propozycje przyjęcia Euro i Ci, którzy teraz wstąpienia do strefy wspólnej waluty żałują. Polska ma jeszcze szansę, żeby zastanowić się nad tą ważna decyzją. Tylko, czy dla politycznych racji i tzw. „wspólnego interesu europejskiego” sprawa Euro nie zostanie przeforsowana po cichu, bez jakiejkolwiek dyskusji i wbrew interesowi naszego społeczeństwa? Tego można się obawiać – szczególnie patrząc na to, w jaki sposób przepchnięto, bez dyskusji i żadnej analizy tzw. Traktat Reformujący, którego praktycznie nikt – na czele z najwyższymi przedstawicielami władz, nawet nie przeczytał (sic!). Niemniej jednak, coraz częściej pojawiające się głosy w dyskusji na temat Euro, przynajmniej w tej kwestii pozostawiają pewną nadzieję.