środa, 16 kwietnia 2008

Studia jak przedszkole

Studiowanie z czasem staje się coraz bardziej beztroskie, przyjemne i coraz mniej wymagające. Nie musi być dziś mądrym, a tym bardziej oczytanym, wszak nowoczesna nauka ma wpajać "umiejętności" a nie wiedzę.

Przed wojeną niewielu mogło sobie pozwolić na naukę na wyższej uczelni. I ze względów finansowych i z uwagi na wysokie wymagania, jakie stawiano studentom. Często nawet bardzo zdolni uczniowie nie mogli przecież zdać matury, która obejmowała nawet kilkanaście przedmiotów. Mieć maturę, to było wtedy coś. A studia… kończyli je naprawdę ludzie wybitni. Ale czasy się zmieniały, zmieniały i z biegiem lat każdy, kto chciał - maturę mógł zdać. Na studia nie każdy jeszcze mógł sobie pozwolić, a i profesory starego pokolenia nie odpuściły nikomu, kto nie wykazał się odpowiednią wiedzą. Jednak czasy się zmieniały, zmieniały i teraz prawie każdy zdaje maturę i czuje się w obowiązku iść na studia. Szkoła, jest nie po to, żeby uczyć i wymagać, ale głównie po to, żeby nie stresować. A jak nie stresować, to znaczy nie wymagać. Jak nie wymagać, to nie uczyć. Studia też coraz częściej zaczynają tak wyglądać.
Na tzw. „zachodzie”, który z uporem godnym podziwu staramy się naśladować, dla coraz większej ilości młodych ludzi nawet bezstresowe studia są zbyt stresujące i nudne, dlatego postanawiają nie zaprzątać sobie nimi głowy. To nic, że o świecie nie mają żadnego pojęcia i niewiele poza najprostszą rozrywką ich nie interesuje. Na swoich pradziadów patrzą z pogardą, jako na ciemnych, zabobonnych i zacofanych – sami są przecież tak wykształceni, światowi, nowocześni i tolerancyjni. Czasy się zmieniają...
Studia trzeba jeszcze skrócić i uprościć, albo dopuścić kupowanie dyplomów na jarmarkach. Wtedy studiowanie będzie jeszcze prostsze, a wtedy wszyscy będą mogli mieć wyższe wykształcenie. Tylko, że w kolejce przed straganem z dyplomami trzeba będzie pewnie postać, a to niektórym może wydać się zbyt trudne...

Brak komentarzy: